The Real Bleach

Najlepsze forum PBF o tematyce Bleach


#1 2011-03-06 16:07:13

Grim

http://img163.imageshack.us/img163/4873/21557463.png

Zarejestrowany: 2011-03-06
Posty: 7
Punktów :   

[KP] Grim

Imię: Grim
Nazwisko: Hitaro
Klasa: Shinigami
Ranga: Adept Shinigami
Dywizja: Brak
Reiatsu: 50

Statystyki:
Siła: 1
Szybkość: 2
Wytrzymałość: 2
Zręczność: 2
Udźwig: 10kg

Zanpakutou: Ryūjin Jakka

Ekwipunek:

Umiejętności:
Katten Koushiru - Technika polegająca na Wypowiedzeniu słów Katten Koushiru po czym uderzenia przeciwnika w klatkę piersiową palcem wskazującym (lub każdym innym) po chwili przeciwnika odpycha wielka siła i cel traci oddech na czas 30 sekund (nie udusi się tylko jest sparaliżowany) w tym czasie jest całkowicie bezradny.

Wygląd:
Grim posiada długie czarne włosy i przenikliwe niebieskie jak niebo oczy. Mężczyzna ten jest wysportowany, przez co jego sylwetka jest dobrze umięśniona i postawna. Jego twarz tors i prawa ręka są owinięte szarymi bandażami co powoduje, że jest postrzegany bardziej jako osoba tajemnicza niż otwarta czy rozmowna.


Historia i cele:
Śmierć:
Pewnego dnia gdy Grim szedł do pracy jak co dzień ,gdy nagle od strony południowej miasta słychać było ogromny huk i wrzaski. Zainteresowany tym zdarzeniem postanowił sprawdzić co się tam dzieję. Nie musiał długo czekać , aby zobaczyć ogrom kataklizmu. Wieżowiec po wieżowcu i dom po domu zapadały się albo były miażdżone przez niewyobrażalną siłę. Kolejna szrama na wieżowcu i górna połowa wbiła się w dolną , a odłamki szkła , metalu były rozniesione po całej południowej i wschodniej części miasta.Na ulicy panował zaduch , kurz wznosił się na 20 metrów , a w asfalcie widać było dziwne wgniecenia od ogromnych stóp czy czegoś podobnego do nich. Od strony wschodniej zapadał się właśnie ogromny drapacz chmur , gdy dwie ogromne siły zderzyły się tworząc falę uderzeniową , która podniosła wszystkie kawałki szkła i małe odłamki metalu. Lecz to nie był jeszcze koniec , na drodze między częścią wschodnią , a południową pojawiło się największe wgniecenie , jakby coś upadło. W tym momencie słychać było tylko trzask kruszącego się betonu , który ugiął się pod "czymś" co zapewne chciało wstać , ale mu się nie udało , gdyż ogromny blask przeszył monstrum , a także oślepiając na moment przechodniów. Tylko jeden człowiek stał i wpatrywał się w dziwne światło , które przeszyło horyzont. Tak , był to Grim dziwny traf chciał , że mógł on widzieć potwora , który spowodował te zniszczenia. Stwór ten był wysoki na 15 pięter albo i więcej , nosił ogromną białą maskę i posiadał dziurę w okolicy klatki piersiowej. Oczy miał puste , aż czarne i zdawałoby się głębokie , gdyż nic w nich nie można było zobaczyć tylko ciemność. W powietrzu stali także dwaj mężczyźni. Jeden był ubrany w białą szatę i posiadał długi poszczerbiony miecz , był chyba silniejszy od tego drugiego ponieważ sam zniszczył przeciwnika w strasznie szybkim tempie , jego ruchów gdy atakował nie było w ogóle widać. Ten drugi , ubrany na czarno w jakby kimono , ale dół był luźny jak w sukience. Grim wiedział że już gdzieś to widział , ale nie pamiętał jeszcze gdzie. Minęła chwila , a nieznajomi wybawcy odeszli , teraz trzeba było się zająć poszkodowanymi. Grim trochę poharatany przez szkło pobiegł do najbliższego budynku , aby sprawdzić czy ktoś przeżył. Na ulicach słychać już było syreny wozów ratunkowych , gdy znowu nadszedł wstrząs. Z początku chłopak myślał że potwór wrócił , lecz były to "skutki uboczne" tak wielkich oddziaływań sił i to spowodowało tarcie płyt tektonicznych , które przecięły miasto w pół od strony północno-zachodniej w stronę południową co bardzo utrudniło ratowanie ocalałych. Było już późne popołudnie a słońce zachodziło za horyzontem , wszyscy mieszkańcy , wojsko , policja , straż pożarna , pogotowie pomagało wydobywać najczęściej zwłoki , ale i zdarzało się że wydobywano przytomnych ludzi , lecz niestety mieli oni po ucinane kończyny lub zmiażdżone kręgosłup lub głowę. 26 latek zmęczony długimi poszukiwaniami postanowił przespać się w domu i następnego dnia dalej pomagać. Pech chciał że w 3/4 drogi osłabiony wdychaniem tych wszystkich świństw i pracą fizyczną zemdlał na chodniku i przeturlał się na jezdnie na której wpadł pod rozpędzoną karetkę. Umarł od razu , a jego wnętrzności i kończyny było rozrzucone w promieniu 30 metrów. Krew była wszędzie , na domkach które ocalały , na karetce , na jezdni i na lampach. Kierowca ambulansu doznał szoku po tym wypadku i aktualnie przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Miasto zaczęto powoli odbudowywać , a w Japonii ogłoszono żałobę narodową z powodu kataklizmu w którym zginęło ponad sześć tysięcy ludzi , a piętnaście tysięcy zostało rannych lub zginęło w wyniku uduszenia się pyłem , który unosił się przez kilka dni nad gruzami , lub w wyniku innych chorób z tym związanych.

Rukongai:
Obudziłem się w dziwnym miejscu wszędzie było brudno , a hałas z ulicy przedzierał się przez tekturowe ściany. Nie tak wyobrażałem sobie niebo , nie tak miało być ! Po chwili koncentracji i uspokojeniu się , odważyłem się otworzyć "drzwi" wyjściowe. Gdy wyszedłem na ulice pożałowałem że w ogóle to zrobiłem. Panował tu syf i ubóstwo. Dzieci leżały na ulicy , brudni handlarze sprzedawali jedzenie. Dziwną sprawą było to że nie odczuwałem głodu , ale chyba już tu tak jest. Postanowiłem popytać przechodniów bo kompletnie nie wiedziałem co ja tu mam robić. Po długiej rozmowie z handlarzem dowiedziałem się co , gdzie i jak. Dostałem także u niego pracę. Minął już pewien czas , a życie tu staje się strasznie monotonne , postanowiłem że zostanę Shinigami. Zauważyłem że moje podejście do "życia" się zmieniło , kiedyś byłem pacyfistą , teraz kocham walczyć i zabijać. Ostatnio dopadłem jakiegoś złodzieja w wąskiej uliczce. Nie miał dokąd uciec , ale ja sięgnąłem po oderwany pręt oparty o ścianę i przebiłem mu głowę zaczynając wkłucie w oku a kończąc w szyi , wbiłem go po skosie tak aby patrzeć jak cierpi. Na szczęście nikt tego nie widział , a ja oddaliłem się szybko od miejsca zdarzenia. Następnego dnia zacząłem trening fizyczny , mam dużo czasu po pracy , a żeby dostać się do akademii trzeba być dobrze przygotowanym. Trenuje w opuszczonym domku , który stoi na klifie. Mam tu dostęp do wody i dużo wolnej przestrzeni. Ukradłem z pracy kilka worków po mące , trochę mięsa i zrobiłem z nich 2 manekiny , które już w pierwszych dniach zdały egzamin. Moja siła rosła z każdym dniem , nie mówiąc już o mięśniach. Te manekiny były już całkiem rozwalone , więc musiałem skombinować coś lepszego. W pracy wpadłem na znakomity pomysł. Gdy żyłem słyszałem o mnichach , którzy walili pięściami w ściany z cegieł , więc postanowiłem zrobić taką ścianę , ale teraz miałem większe zmartwienia na głowie. Mój domek z tektury nie nadawał się już kompletnie do mieszkania. Zabrałem wszystko to co było mi potrzebne i przeniosłem się na klif do opuszczonej chaty w której trenowałem. Było to nawet udogodnienie gdyż nie musiałem wracać i pilnować domu co jakiś czas , aby nic "cennego" nie zginęło. Z odłożonych pieniędzy kupiłem sześć cegieł i trzydzieści desek. Deski poprzybijałem zamiast starych , spróchniałych od strony klifu , gdzie czasem fale były tak wysokie że uderzały o deski , a woda wlewała się przez szpary w drewnie. Do pracy zabrałem się wieczorem, powietrze było rześkie , a ja wypoczęty. Kilka desek mi zostało, więc posmarowałem je cementem z dwóch stron. Do jednej stronie umieściłem cegły , a drugą stronę przymocowałem do podłogi. Po zakończonej robocie położyłem się spać. Tej nocy miałem koszmary. Widziałem jak mój ojciec zabija matkę, potem jak ojciec ginie z rąk jakiegoś faceta , widziałem tylko śmierć i krew. Nie wytrzymałem presji , obudziłem się w środku nocy zalany potem, rozwścieczony na cały świat. Musiałem to jakoś odreagować , w pierwszym momencie chciałem rozwalić jakąś deskę a nawet ścianę , ale przypomniałem sobie o ściance z cegieł do treningu. Podszedłem do desek na których były cegły , usiadłem na kolanach i zacząłem walić ręką z całej siły. Na początku czułem ból , ale zanikał on z czasem. Osłabiony i zmęczony osunąłem się na podłogę i zapadłem w głęboki sen. Obudziłem się późnym rankiem , miałem strasznie opuchnięte ręce i ledwo się podniosłem. Wiedziałem że w takim stanie nie mogę iść do pracy więc zrobiłem sobie dzień wolny. Pamiętam tylko z tego dnia że przyszedł do mnie mój pracodawca zaniepokojony moją nieobecnością i zrobił mi zimne okłady. Minął już co najmniej miesiąc od mojego przybycia tutaj. Trening coraz lepiej mi idzie i powoli przyzwyczajam ciało do bólu. Zmieniłem plan swojego treningu który wygląda teraz mniej więcej tak : Po pracy przychodzę do domu i przez godzinę walę pięścią w ściankę. Potem odpoczywam przez najbliższe trzy godziny i na wieczór biorę cegłę i uderzam się kilka razy w różne części ciała. Myślę że mój trening fizyczny dobiega końca. Stałem się krzepki i odporny na nie które ciosy. Nauczyłem się opanowywać ból lub przynajmniej go niwelować. Na uczczenie zakończenia treningu fizycznego ogłosiłem tydzień odpoczynku od treningu a w pracy dostałem urlop. Teraz mam czas aby wyremontować tę chatę. Na początek kupiłem dużą ilość dobrej jakości desek , trochę słomy i dużych palmowych liści. We wtorek zdjąłem kartony z "dachu" i poodrywałem deski ze ścian i podłogi. Tego dnia spałem pod gołym niebem co nie było takie złe bo świeże powietrze dobrze robi na myślenie. W środę obudziłem się dopiero w południe i od razu zabrałem się do roboty. Najpierw wyrównałem glebę co zajęło mi sporo czasu , a potem położyłem podłogę z nowiutkich desek. Pod wieczór zacząłem stawiać ścianę od strony klifu ale zmorzył mnie sen. Kolejnego dnia dokończyłem budowę ścian i zacząłem kłaść dach. Kilka desek przybiłem pod skosem i w szpary upchałem słomy , a na sam wierzch położyłem duże liście palm związane sznurkiem z deskami , aby wiatr ich nie porwał. Jak na najgorszą dzielnicę "slumsów" był to bardzo ładny dom i starannie wykonany. Zostały mi 2 deski i średnia wiązka słomy więc zrobiłem sobie posłanie. Było nawet całkiem wygodne i ciepłe. Po zakończeniu budowy domu w czwartek zostało mi jeszcze 4 dni wolnego które spędziłem na leniuchowaniu. W poniedziałek musiałem się wsiąść do pracy i to mocno bo trzy osoby do przenoszenia towaru się zwolniły i nie miałem teraz nawet na myślenie o kolejnej fazie treningu. Dzień w dzień przez dwa tygodnie pracowałem jak wół dopóki nie znalazł się ktoś dodatkowy na wolne miejsca. Był to chłopak o imieniu Utika i także chciał zostać Shinigami. Miał on tylko 15 lat ale był jak na swój wiek dobrze umięśniony. W wolnych chwilach na lunch , wychodziliśmy za sklep i trenowaliśmy wyzwalanie reiatsu. Z początku w ogóle mi nie wychodziło , za to on był w tym całkiem niezły. Był dla mnie bardzo pomocny i nie wiadomo kiedy staliśmy się dobrymi przyjaciółmi i chyba los tak chciał , że spaliła mu się chata i nie miał gdzie pójść. Pozwoliłem mu zamieszkać u siebie i mogliśmy więcej czasu spędzać razem gawędząc i patrzeć na spiętrzone fale. Monotonnie powtarzające dni szybko mijały i nie wiedzieć kiedy , dobrze opanowałem technikę wyzwalania reiatsu. Byłem już gotowy na egzamin wstępny , więc pożegnałem Utike i staruszka (pracodawca). W zamian za pomoc zostawiłem chłopakowi dom i trochę oszczędności , aby miał je na czarną godzinę i poszedłem na egzamin wstępny , który poszedł mi dobrze. Zostałem przyjęty do akademii. Teraz czeka mnie prawdziwy trening , dzięki któremu stanę się Shinigami.

Akdemia Shinigami - część druga
Pierwszego dnia akademii byłem bardzo podekscytowany spotkaniem z wykładowcą i z innymi adeptami. Większość z uczniów to były dzieci bogatych ludzi lub z dobrym rodowodem , którzy nie chcieli się kolegować z takim biedakiem jak ja. Naszym nauczycielem okazał się 8th Division Fukutaicho. Kiedy wszedł do sali wydawał się strasznie poważny , ale po chwili rozglądania się po sali uśmiechnął się wyszedł na środek , usiadł na swojej ławce i przedstawił się nam.

- Witam wszystkich na pierwszych zajęciach z teoretyki. Nazywam się Juin Reluy i przez najbliższe półtora roku będę waszym wykładowcom.

Po krótkim przywitaniu nasz nauczyciel zaczął tłumaczyć nam obowiązujące prawa w Seretei , Rukongai i co najważniejsze w akademii. Materiał ten wałkowaliśmy około miesiąc , a na koniec mieliśmy krótki test ze znajomości regulaminu. Ci, którzy nie zdali uczyli się dalej , ale musieli zdać ten test w późniejszym terminie. Po miesiącu żmudnej nauki regulaminu zaczęliśmy teoretykę. Starsi adepci akademii mówili nam że to jeszcze gorsze od kucia regulaminu , a inni zaś że to najlepsze co spotkało ich w akademii. Nie wiedziałem co o tym myśleć , ale i tak wiedziałem, że sam się o tym przekonam więc nie miałem co więcej dumać i zacząłem iść w stronę sali. Koło drzwi stało trzech adeptów , którzy zniecierpliwieni czekali na wykładowce. Stanąłem obok nich i włączyłem się do rozmowy. Dyskutowaliśmy tak około piętnaście minut dopóty dopóki nie przybiegł nauczyciel. Był bardzo zdziwiony ilością uczniów na zajęciach ponieważ było nas tylko siedmiu. Przeprosił nas za spóźnienie i powoli zaczęliśmy wchodzić na salę , gdy na końcu korytarza nastąpił wybuch i rozległ się krzyk. Wszyscy zaczęli biec w tamtą stronę , a gdy opadł pył zobaczyliśmy ściany oblepione krwią i częściami ciała. Wybuch był tak potężny , że zniszczył doszczętnie trzy sale jedną naprzeciwległą i jedną położoną ścianę w ścianę z salą w której nastąpił wybuch. Gdy dotarliśmy do poszkodowanych w wybuchu nie było już prawie kogo ratować. Znaleźliśmy pod gruzami tylko kilka osób które przeżyły wybuch , ale najczęściej od pasa w dół nie miały nic albo te części były już martwe z powodu niedokrwienia. Akcja toczyła się bardzo szybko i sprawnie. Oddział medyczny ratował kogo się dało , a każdy kto mógł pomagał wygrzebywać wpół żywych shinigami. Po tygodniu wygrzebywania zwłok i odgarniania zawalonych ścian i dachu nie znaleźliśmy ciała wykładowcy. Te osoby które przeżyły mówiły , że to wybuchł wykładowca , ale Kapitanowie którzy prowadzili dochodzenie w tej sprawie wybuchli by śmiechem , gdyby nie powaga sytuacji. Wszystkie zajęcia do wyjaśnienia sprawy zostały odwołane. Po kilku dniach nudzenia się i nic nie robienia postanowiłem powęszyć na własną odpowiedzialność. Miejsce zdarzenia było pilnowane przez dwóch młodych Shinigami , z czego jeden spał. Przechytrzyć raczej by mi się ich nie udało więc musiałem spróbować po koleżeńsku. Podchodziłem do stojącego na warcie shinigami tak , aby nie zbudzić drugiego.

- Cześć , jak samopoczucie?
- Czego tu szukasz adepcie , wejście na ten teren jest surowo wzbronione i nie próbuj się prześlizgnąć bo posmakujesz ostrza mojej katany.

Podszedłem do niego bliżej i przycisnąłem do jego klatki piersiowej woreczek z pięćdziesięcioma srebrnymi monetami.

- Dobra możesz wejść byle szybko i nie obudź tego drugiego bo mu też będziesz musiał zapłacić.

Skinąłem głową na znak, że się zgadzam i podążyłem w stronę gdzie stało biurko wykładowcy. Przesłuchani mówili że stał on obok biurka w momencie wybuchu , ale widzieli jeszcze w tym samym czasie jakby przezroczystą ścianę. Nikt nie mógł tego wytłumaczyć dokładniej , więc wszyscy uznali to z zbędne. W miejscu gdzie nastąpiło owo zdarzenie stało kilka nie tkniętych , czystych , drewnianych desek. Układały się trochę dziwnie , jakby w prostokąt czy nawet małe półkole. Nie wie czy to wcześniej kogoś nie zainteresowało , ale postanowiłem pogrzebać w akademickiej bibliotece. Wychodząc ponownie skinąłem głową do Shinigami stojącego na warcie na znak podziękowania. Teraz zacząłem szukać ów biblioteki. Po korytarzach akademii błąkałem się około dwadzieścia minut , ale wpadłem na "błyskotliwy" (sarkazm) pomysł spojrzenia na mapkę szkoły , która zamieszczona była w holu. Spotkałem tam klasowego kozła ofiarnego. Praktycznie to go w ogóle nie znałem , ponieważ nie interesuje się życiem klasy , wole sobie raczej podumać o wszystkim i o niczym. Nerae - bo tak miał na imię , był dla mnie bardzo życzliwy i zaprowadził mnie do biblioteki , a nawet mnie po niej oprowadził i wytłumaczył gdzie co jest. Poprosiłem go o pomoc w szukaniu śladów co mogło spowodować tą białą smugę , czy to zatrzymało wybuch i co mogło tą eksplozje zablokować.

- Grim, mam tylko taką sugestię ...
- Tak , słucham Cię Nerae ?
- Promieniowanie cieplne wybuchu wynosi 35% energii wybuchu , a na falę uderzeniową przypada około 50% całkowitej energii wybuchu. Więc albo to cud , albo jakaś potężna magia.
- Też wydaje mi się , że to trochę dziwne , ale nie wiem od czego zacząć.
- To może zaczniemy od Kidou , myślę że powinniśmy tam coś znaleźć.
- Dobra , a gdzie są tu jakieś książki o zaawansowanym Hadou i Bakudou.
- <Ekhm ...> Nie ma ? Wycofali je po tym jak duża grupa Shinigami próbowała nauczyć się wysoko poziomowych Hadou i zabiła wtedy ponad dwustu adeptów. Trenowali oni w piwnicach po akademią , a siła niekontrolowanego reiatsu zniszczyła główny plac , który potem został odbudowany, ale to dawne dzieje. o takie sprawy to musimy się już pytać Kapitanów , może jakiś z nich ma książkę o Kidou.

Wyszliśmy z biblioteki i udaliśmy się w stronę wyjścia z akademii. Byliśmy obaj już bardzo zmęczeni więc postanowiliśmy że spotkamy się przed bramą wejściową o godzinie trzynastej. Gdy wszedłem do akademika , wszyscy się bawili jak gdyby nigdy nic. Nie miałem ochoty na zabawę , ale "porwali" mnie inni Shinigami i powoli się rozkręcałem. Niestety impreza dla mnie nie trwała długo gdyż po dwóch piwach zasnąłem oparty o ścianę. Obudziłem się po godzinie szesnastej i miałem strasznego kaca. Byłem sam zdziwiony , że tylko po dwóch piwach "odpadłem". Zebrałem się szybko z podłogi , pobiegłem do pokoju i szybko zjadłem śniadano-obiad. Wybiegłem w pośpiechu z akademika i po chwili byłem pod główna brama , lecz Nerae nie było. Tego się spodziewałem więc podążyłem do głównego budynku akademii , gdzie udzielono mi informacjo o aktualnym miejscu zamieszkania adepta Nerae Hyumiu. Mieszkał on w średniej wielkości domku o typowym starym japońskim kształcie. Przeprosiłem go za to że nie przyszedłem i wyjaśniłem okoliczności , po czym udaliśmy się w stronę głównej siedziby oddziału numer dwanaście. Kapitan nie był dla nas miły , a nawet bardzo podejrzliwy. Nie spuszczał nas z oka , bo jak on to ujął "żebyście nic mi tu nie popsuli". Nerae znalazł kilka danych które mogły pasować do pozostawionych śladów na podłodze i efektów wybuchu. Zapisał to wszystko na dłoni i wyłączył komputer. Podziękowaliśmy dużym ukłonem kapitanowi , co mu się najwyraźniej spodobało , bo po raz pierwszy uśmiechnął się do nas. Wyszliśmy zadowoleni , że znaleźliśmy jakieś informacje i że wpadliśmy na jakiś trop. Dopasowaliśmy ślady na podłodze do jednego z Bakudou : #81 - Danku (Rozszczepiająca próżnia). Dało nam to podstawy , aby sądzić że kapitan Iniuoga dokonał sabotażu i planuje coś jeszcze gorszego. Pobiegliśmy szybko do głównego budynku akademii i próbowaliśmy wszystko wytłumaczyć znajdującym się tam Shinigami , ale mało z tego zrozumieli. Pod eskortą czterech Shinigami udaliśmy się do sali audiencyjnej oddziału pierwszego , gdzie wszystko wytłumaczyliśmy innym kapitanom. Szybko po tym ogłoszono alarm w całym Seretei i jako zakładników wzięto tymczasowo cały oddział szósty , którego to kapitanem był Iniupga. Po trzy godzinnych poszukiwaniach ustalono , że kapitan Iniuoga Oritamake chciał się stać potężniejszy i próbował zostać Vizardem co jednak mu się nie udało i został zabity. Popełnił on trzydzieści dwa dwa zabójstwa w tym dwudziestu dziewięciu adeptów i trzech shinigami podczas schwytania. Na koniec wydano oświadczenie :
"Każdy kto pójdzie w ślady Kapitana szóstego oddziału Iniuogi Orimitake i będzie chciał zostać Vizardem lub nim zostanie zostanie zabity."

Ostatnio edytowany przez Grim (2011-03-11 09:57:09)

Offline

 

#2 2011-03-06 19:30:27

Hike Hiraoka

http://img17.imageshack.us/img17/3007/16875313.png

Zarejestrowany: 2011-02-22
Posty: 116
Punktów :   

Re: [KP] Grim

Akcept życzę miłej gry


http://oi54.tinypic.com/2ighfdl.jpg
http://img413.imageshack.us/img413/1598/zlotew.png

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.pokemon-master-green.pun.pl www.everold.pun.pl www.coremt2-forum.pun.pl www.swinkimorskie.pun.pl www.starwarsots.pun.pl